Maksymilian Szwed wyciąga wnioski. To był mój najcięższy sezon w życiu i takim pozostanie
Jak widać, tych startów było bardzo dużo, naliczyłem ich ponad 30. To był zdecydowanie mój najcięższy sezon w życiu i… najcięższym pozostanie – mówi Szwed,
który wyciągnął wnioski z tak dużej liczby startów.
Łączyłem występy młodzieżowe z seniorskimi, co sprawia, że mam dwa razy więcej imprez, niż inni zawodnicy. Doszły mi więc mistrzostwa Polski U-23, mistrzostwa Europy U-23 i sztafetowe mistrzostwa Polski U-23. To już są dodatkowe trzy szczyty formy, które trzeba było dodać. To był bardzo intensywny sezon, ale udało mi się już odpocząć. Posiedziałem tydzień z rodziną, a następnie poleciałem ze znajomymi do Hiszpanii jeszcze wygrzać się trochę na słoneczku – mówi Szwed.
Nic więc dziwnego, że na Superauto.pl Stadionie Śląskim Szwed odebrał nagrodę dla Lekkoatlety Roku w rankingu ORLEN Złote Kolce Śląskie 2025.
Czuję się bardzo zaszczycony i cieszę się, że moje starania zostały docenione. To dla mnie dużo znaczy, bo pamiętam, że zawsze chciałem uczestniczyć w tej gali, w końcu otrzymałem zaproszenie po raz pierwszy i… przyznano mi najważniejsze osiągnięcie! To mnie napędza do działania w następnym sezonie i mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze odbiorę taką statuetkę ponownie. A czy się spodziewałem? Powiem tak: wiedziałem, że będę brany pod uwagę – uśmiechał się Szwed na gali w województwie śląskim.
Szwed dogłębnie przeanalizował swój miniony rok startowy i nie ukrywa, że był to sezon „na utrzymanie formy”.
W Madrycie byłem w najlepszej formie, bo z niekorzystnego pierwszego toru zdołałem pobiec 45,18 sekundy. Wtedy otworzyły się szanse na złamanie 45 sekund. Niestety nałożyło się tyle tych startów, że się nie udało. A gdybym w Madrycie wystartował z chociaż trzeciego, to na pewno złamałbym tę barierę – mówi Szwed.
Lekkoatleta AZS Łódź miał też liczne występy sztafetowe, które przykładowo podczas mistrzostw świata w Tokio mogły przełożyć się na jego start indywidualny. Przypomnijmy, że w Japonii dopiero po nich rozpoczął rywalizację indywidualną i nie awansował do półfinału.
Jedyne czego mi szkoda, to tych 0,02 sekundy do medalu w sztafecie mieszanej – mówi Szwed.
To byłaby taka wisienka na torcie, bo wtedy miałbym medal z każdej imprezy, na której startowałem w sezonie 2025. Teraz już wyciągnęliśmy wnioski, że nie można przesadzać ze startami, bo to się przekłada na formę na ostatnich zawodach. Można się zmęczyć przy ciągłym treningu zarówno fizycznie, bo trudno się zregenerować, jak i psychicznie bo 400 metrów bardzo oddziałuje na głowę. Po 30 startach to naprawdę może się odbić na zdrowiu.
Sezon 2026 w wykonaniu Szweda również zapowiada się ciekawie, bo widać, że zawodnik cały czas progresuje. A przypomnijmy, że w Toruniu odbędą się Halowe Mistrzostwa Świata, a pod dachem zawodnik AZS Łódź potrafi zaprezentować się wybornie.
Nie ma mistrzostw świata sztafet, więc pod halę na pewno będę świetnie przygotowany – mówi.
W każdej imprezie chcę zdobyć medal, ale zobaczymy, jak będzie. To jednak mistrzostwa świata, zjadą się najlepsi ludzie z całego globu. Oprócz tego chciałbym zrobić życiówkę i pobić 45 sekund na stadionie. A jeśli uda mi się osiągnąć taki wynik w hali, to o rekord w otwartej przestrzeni będę pewny.
 
  NOCLEGI
									NOCLEGI
								 ROZKŁADY
									ROZKŁADY
								
 
  
  
  
 






